W świecie rynków finansowych rzadko zdarza się, by głosy ostrzegające przed głęboką korektą zyskiwały na popularności w okresie, gdy giełda wciąż utrzymuje się na relatywnie wysokich poziomach. Thomas Kee, szanowany strateg i prezes Stock Traders Daily, przekonuje jednak, że właśnie teraz nadszedł czas, by przygotować się na coś większego — coś, co może przypominać panikę krachu dot-com czy COVID-owy… Ale z potencjałem na spektakularny zysk po stronie gotowych inwestorów. O co chodzi? Sprawdzamy.

S&P 500 czeka bolesne zejście — nawet o 40%

Choć indeks S&P 500 pozostaje jedynie 10% poniżej swojego historycznego szczytu z lutego 2025 roku, Thomas Kee nie pozostawia złudzeń: to dopiero początek. Według jego prognoz indeks musi spaść jeszcze o około 40%, by powrócić do tzw. wartości godziwej. Dzisiejsze wyceny — jak tłumaczy — są sztucznie napompowane przez lata taniego pieniądza, zerowych stóp procentowych i fiskalnej nadprodukcji gotówki.

Historyczna średnia wycena wskaźnika C/Z dla indeksu S&P 500 oscylowała wokół 16-krotności zysków. Tymczasem obecnie, nawet po korekcie, rynek notuje poziomy między 26 a 27-krotności. Przed ostatnimi spadkami sięgał niemal 30-krotności zysków. Kee podkreśla, że prawdziwe „oczyszczenie” rynku może się odbyć tylko poprzez całkowite usunięcie nadmiarowej płynności — a na horyzoncie pojawiły się ku temu realne przesłanki.

Nowy cykl rynkowy

Jednym z głównych katalizatorów zbliżającego się „resetu wycen” ma być trwające ograniczanie bilansu Rezerwy Federalnej. Kee wskazuje, że od dłuższego czasu następuje odpływ nadmiarowych środków z rynku, ale dopiero zmiany w polityce fiskalnej — takie jak cięcia wydatków federalnych zapowiadane przez administrację Trumpa — będą miały realny wpływ na gospodarkę i percepcję ryzyka inwestycyjnego.

Dodatkowo, jak zaznacza, taryfy handlowe odgrywają zaskakująco pozytywną rolę, pomagając rynkowi odzyskać zdrową ostrożność. Zdaniem Kee’ego dopiero teraz — po latach zniekształceń — gospodarka zaczyna funkcjonować zgodnie z naturalnym cyklem. I choć może to oznaczać ból na rynku akcji, to jego zdaniem… właśnie w tym tkwi szansa.

Okazja inwestycyjna – ale tylko dla przygotowanych

W centrum podejścia Kee’ego znajduje się strategia CORE, oparta na rotacji pomiędzy gotówką a ETF-em SPY — najpłynniejszym instrumentem giełdowym na świecie. „Unikamy ryzyka rynkowego całkowicie, przechodząc w gotówkę w momentach zagrożenia. Wracamy, gdy zaczyna się robić naprawdę brzydko – i wyciągamy z tego kilka procent zysku, po czym znowu czekamy,” wyjaśnia.

Od 2019 roku jego strategia osiągnęła średnioroczny zwrot na poziomie 15,5% przy ekstremalnie niskiej zmienności (beta zaledwie 0,05). Co ważne, nie chodzi o bicie rynku — który w tym samym czasie dał średnio 17,2% rocznie — ale o stabilność i minimalizację ryzyka.

„Chodzi o to, by przetrwać burzę i być gotowym, gdy otworzy się największa okazja inwestycyjna pokolenia,” mówi Kee. „Nie da się budować trwałej gospodarki, opierając ją na stymulacji i drukowaniu pieniędzy. Kapitalizm musi działać. I właśnie teraz — gdy ten mechanizm wraca do gry — pojawi się szansa, która może się nie powtórzyć przez dziesięciolecia.” Podobne przekonanie wyraził w ostatnim czasie Mark Spitznagel, z Universa Investments LP.